Moja przyjaciółka i mój wróg nerwica.....

Witaj na naszym forum. Zacznij od tego miejsca, przedstaw się, anpisz skąd jesteś i jak wygląda twoja nerwica - jak długo trwa i co ci w niej najbardziej doskwiera.
Justyna
Posty: 1
Rejestracja: 31 gru 2021, 14:20

Moja przyjaciółka i mój wróg nerwica.....

Post autor: Justyna »

Witam.
Nerwica to ciężki temat. Niezrozumiały przez ludzi którzy jej nigdy nie doświadczyli, i tak bardzo bolesny dla nas.... ludzi którzy muszą z nią żyć. Powiem Wam jednak jedno.... gdyby nie ona, nie potrafiłabym się cieszyć każdą chwilą, w której na moment ona odpuszcza.... jaki wtedy Świąt jest piękny. Zaczęło się jakieś dwa i pół roku temu. Bez przyczyny kołotania serca, słabość, uczucie dławienia, mdlenia, ciemność przed oczami, nogi z waty, drżenie ciała.... wtedy jeszcze nie wiedziałam co mi jest. Myślałam że serce mi wysiada.... pogotowie, karetka, na miejscu zaszczyk i spokój.... parę razy w miesiącu miałam takie akcje. W końcu zaczęło się to pogłębiać i czułam strach przed wyjściem z domu, wsluchiwalam się w każdy najmniejszy łomot serca. Wtedy zaczęłam mieć myśli samobójcze..... wszystko tylko żeby przestać się tak czuć. Płakałam i myślałam że zwariuję. Za każdym razem gdy przychodziły czarne myśli wbijałam sobie do głowy- masz dzieci, Walcz dla Nich..... wtedy postanowiłam udać się do psychiatry. Na tej wizycie płakałam i mówiłam że już nie dam rady. Lekarka z uśmiechem na twarzy odpowiedziała, że wszystko będzie dobrze.... przepisała mi aciprex i afobam doraźnie na atak paniki. Nie powiedziała jednak że początki farmakoterapi mogą być tak okropne..... miesiac L-4 w pracy i 24 godzinne leżenie pod kołdrą z wielką ochotą walenia głową o ścianę. To był koszmar. Naszczescie z czasem zaczęło odpuszczać.... czasem na pół dnia, czasem na parę godzin.... nieraz pomagało mi to że się sama ustawiałam do pionu. Np. Idąc do pracy nagle zaczynam czuć.... oho... zaczyna się! Więc mówię na głos -no i co znowu wymyślasz wariatko! Uspokój się!- wiecie co? Czasem pomaga.... zapisałam się na psychoterapie. Pomaga, zwłaszcza że można tam na nowo się poznać, nauczyć się siebie kochać. Koniec końców Nerwica została. Czasem odpuszcza, czasem robi mi wielką krzywdę psychiczną. Próbuje mnie łapać z każdej strony. Ostatnio miałam chwilowy zanik widzenia z jednej strony oka, po czym przestałam pamiętać kto jak ma na imię i wtedy panika i znów serce ,oddech i wielką ochota na wrzask- zaraz zwariuję!!!!. Wzięłam tabletkę poszłam spać..... jest ciężko. Nieraz nie ma ochoty na nic... potrafię jednak już w porę reagować. W sytuacji gdy odczuwam że się zbliża, biorę afobam. Jestem jednak świadoma że on uzależnia, dlatego pozwalam sobie na taki psychiczny spokój nie częściej niż raz na tydzień. Zauważyłam również że zbyt dużo wolnego czasu nie służy dobrze..... człowiek zaczyna się wsłuchiwać w cialo i szukać....
Życzę Wszystkim na nowy rok spokoju..... by nerwica dala się nam oswajać. Byśmy potrafili ją kontrolować....

Iwa36
Posty: 1
Rejestracja: 04 kwie 2022, 6:49

Re: Moja przyjaciółka i mój wróg nerwica.....

Post autor: Iwa36 »

Witam. Dopiero dołączyłam do forum, ale jak czytam Twoja wypowiedź kojarzy mi się ze mną... mam nie dawno zdiagnozowaną nerwice lękową... zaczęło się od problemami ze snem wybudaniem się w nocy lekceważyłam to ... ale od stycznia tego roku pokazały się ataki kołatanie serca duszności podwyższone ciśnienie raz wezwałam pogotowie EKG nic nie wykazało .... poszłam domlekarza ogólnego zrobiłam badania morfologie, mocz, cukier, cholesterol, tarczyce wszystko w normie. Byłam u kardiologa też ok. Poszłam do psychiatry I stwierdzili nerwice. Chodzę do psychologa. Biorę leki na wyciszenie asertin. Ale nie potrafię sobie poukładać że objawy somatyczne mogą być tak silne ze jak to możliwe, że organizm tak reaguje... czuję niepokój prawie cały czas. Widzę poprawe szczególnie w nocy lepiej sypiam budzę się ale juz nie z takim kołataniem serca a przedwwzystkim szybciej udaje mi się zasnąć. Jednak w ciągu dnia mam to uczucie niepokoju i myśli że coś się stanie. Rodzina mnie wspiera. Mąż jest cudowny. Ostatni taki większy atak miałam teraz w piątek w kościele musiałam wyjść pieczenie w klatce piersiowej... wróciłam do domu i płakałam przez 30 minut bo było mi ciężko. Walczę o siebie staram się ale nie jest łatwo. Wiem że jestem początkująca i jeszcze długa droga przedmną ale czytając wypowiedzi na forum uświadamiam sobie że to tak właśnie jest że to nerwica lękowa że to ona powoduje te wszystkie objawy somatyczne że to możliwe

ODPOWIEDZ

Wróć do „Przedstaw się. Opisz swoją nerwicę!”